Helsinki
Helsinki
Śnieg w maju, muminki, zakupy w fińskim lumpeksie i minimalistyczne, ale ładne miasto.
Okoliczności wyjazdu
Data podróży: 28-29 kwietnia 2017
Do Helsinek przyleciałam z Kopenhagi. Była to druga stolica, którą odwiedziłam podczas wycieczki po północnej Europie w maju 2017 i zarazem ostatnia, w której ogarnęłam sobie nocleg za wczasu. Był to hostel CheapSleep (jak najbardziej w porządku), do którego bez problemu dojechałam zwykłym autobusem z lotniska.
Jak na tę porę roku pogoda była dość chłodna, co w połączeniu z moją nieprzemyślaną garderobą skończyło się tym, że było mi niesamowicie zimno. Ale czego miałam się spodziewać po Finlandii? Już podczas pierwszego spaceru po mieście weszłam do pierwszego lepszego lumpeksu, gdzie upolowałam niezbyt piękną bluzę licząc, że choć trochę mnie ogrzeje. Kosztowała ledwie 1 euro, a po powrocie stała się jednym z częściej noszonych przeze mnie ubrań i sympatyczną pamiątką.
Zwiedzanie i wrażenia
Żeby dostać się do centrum musiałam pokonać kawałek drogi pieszo z mojego hostelu, więc miałam okazję do pooglądania zwykłych miejskich widoków.
W centrum pierwsze kroki skierowałam ku Placowi Senackiemu i górującej nad nim luterańskiej katedry. Stamtąd udałam się w stronę Placu Targowego położonego nad Bałtykiem. Trochę dlatego, że zrobiło się zbyt zimno na spacerowanie, wybrałam się do Ateneum, Muzeum Narodowego w Helsinkach. Odwiedziłam też sklep z motywem pochodzących z Finlandii Muminków, które uwielbiałam w dzieciństwie ☺️
Helsinki to spokojne, przyjazne, zadbane miejsce, pełne prostych budynków w pastelowych kolorach. Może nie są typowym, naładowanym wiekowymi zabytkami miastem, ale mnie bardzo przypadła do gustu tamtejsza estetyka, taka surowa i minimalistyczna. Nawet ten nieszczęsny chłód nieco tam pasował, przez co nie przeszkadzał tak bardzo 😁