Girona
Girona
Urocze hiszpańskie miasto, będące obowiązkowym przystankiem w drodze na lotnisko.
Okoliczności wyjazdu
Data podróży: 14 marca 2018
Do Girony trafiłyśmy standardowo, czyli przy okazji wizyty w Barcelonie. Jedną z opcji dostania się do stolicy Katalonii jest właśnie z ta z lotniska w Gironie, jednak może być ona nieco uciążliwa. Dlatego my zaplanowałyśmy stamtąd jedynie powrót i to taki z możliwością spędzenia większości dnia na zwiedzaniu. Pomiędzy miastami często kursują pociągi i była to całkiem wygodna opcja na dojazd.
Zwiedzanie i wrażenia
Dojście do zabytkowej części miasta wiązało się z krótkim spacerem z dworca, ale spokojnie można było dać sobie radę pieszo. Pierwsze co napotkałyśmy to oczywiście rzeka Onyar. Z licznych położonych na niej mostów rozlega się ładny widok na miasto, zwłaszcza domy nad rzeką. Po drugiej stronie, równolegle do wody ciągnął się deptak. Klimatyczne miejsce pełne knajpek, w sam raz na obiad i krótką przerwę 😊
Później można było wspiąć się nieco wyżej, w głąb historycznej starówki. Wąskie uliczki i mnóstwo surowych, kamiennych ścian. Nad tym wszystkim górowały kościół św. Feliksa oraz katedra. Oplatającymi to wszystko murami można było się przejść, a z ich szczytu prezentował się piękny widok. Obejmował zarówno zabytkowe miasto, jak i otaczające je góry oraz lasy.
Gironie, poza licznymi starymi budynkami, uroku dodawały też skrawki zieleni i różne śliczne i spokojne zakątki. W przeciwieństwie do Barcelony nie znajdowały się tam tłumy turystów, dzięki czemu można było spokojnie rokoszować się miastem.
Girona bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Pod pewnymi względami była nawet atrakcyjniejsza, niż skomercjalizowana Barcelona. Warto ją odwiedzić, żeby nieco odpocząć od gwaru wielkiego miasta. Albo po prostu spędzić miło czas przed lotem, jeśli naszym celem jest lotnisko 🙂