Zagrzeb
Zagrzeb
Chorwacka stolica i pogaduchy w pociągu.
Okoliczności wyjazdu
Data podróży: 1-2 maja 2016
Kolejny przystanek na trasie objazdówki po europejskich krajach pociągiem. Dojechałam z Lublany, połączeń między tymi miastami nie było wiele, ledwie dwa na dobę. Zapewne wynikało to z konieczności przeprowadzania kontroli granicznych, ponieważ Chorwacja nie należy do Schengen. Sam pociąg może nie najnowocześniejszy, ale wystarczający. Obecnych było niezbyt wielu podróżnych więc podróż minęła komfortowo, ładne, górzyste widoki za oknem. Na miejscu bezproblemowo trafiłam do mojego hostelu (Whole Wide World), który był fajnie położony i następnego dnia rano mogłam zacząć wyprawę po mieście. Ciągle padało i cały czas miałam tylko jedną (zepsutą wcześniej) parę butów więc zmuszona byłam do chodzenia z non-stop przemoczoną stopą 😣
Na koniec mojego pobytu w Zagrzebiu udałam się dworzec i grzecznie czekałam sobie na ławeczce na swój pociąg. Dosiadły się do mnie dwie panie, jedna w średnim wieku i druga, prowadzona przez nią stara, skulona, pomarszczona babuleńka. Młodsza z kobiet wyraźnie chciała do mnie zgadać, na co rzuciłam jej standardowo, że mówię jedynie po angielsku… Nieźle się zdziwiłam, gdy wtedy odezwała się się starsza pani, że za to ona zna angielski! Mało tego, panie okazały się być świadkowymi Jehowy, więc tematów, które chciały ze mną poruszyć znalazły bardzo dużo 😂
Za to będąc już w pociągu do Budapesztu, do mojego przedziału dosiadł się mężczyzna z córką, jadący do jakiejś przygranicznej miejscowości. Z owym tatą w sumie przegadałam całą drogą, opowiedział mi dużo ciekawostek o Chorwacji i mijanych po drodze miejscowościach. Mega sympatyczne doświadczenie!Zwiedzanie i wrażenia
Najpierw udałam się na Gornji Grad (Górne Miasto), historyczną część miasta, pełną kamieniczek. Znajduje się tam m.in. katedra, Kamienna Brama i kościół św. Marka — ten ostatni szczególnie mnie zauroczył dzięki swojemu kolorowemu dachowi z chorwackim motywem. Dodatkowo w tamtych okolicach można było znaleźć bardzo dobry widok na miasto. Idąc dalej zahaczyłam o plac Jelacicia i pospacerowałam jeszcze trochę po mieście, oglądając budynki muzeów i Teatru Narodowego.
Ogólnie Zagrzeb stworzył wrażenie przestronnego miasta, z licznymi, zdobionymi monumentalnymi budynkami. Zapamiętałam też żółty kolor, którym część z nich była pokryta, co trochę ociepliło miasto. Starówka zapewne byłaby też fajnym miejscem do spędzenia czasu, gdybym była w Zagrzebiu nieco dłużej, a pogoda bardziej by dopisała. Choć z drugiej może dzięki temu nie spotkałam zbyt wielu turystów, na co akurat nie narzekałam 😉