Barcelona
Barcelona
Miasto, w którym po zetknięciu z atrakcjami i ciekawą architekturą, ogromna turystyczna popularność przestaje dziwić.
Okoliczności wyjazdu
Data podróży: 8-14 marca 2018
To miał być babski wypad w miejsce, które będzie atrakcyjne pod względem zwiedzania, jak również zaoferuje nieco słoneczka 😊 Nasz pierwszy samolot lądował na głównym lotnisku El Prat, co zdecydowanie ułatwiło dojazd. Wybrałyśmy pociąg + metro, oba w cenie biletu T-10.
Spałyśmy w hotelu Roma Reial, który standardem nie pował, ale za to miał w cenie śniadania. No i przede wszystkim mieścił się w świetnej lokalizacji — przy Placa Reial, tuż obok ulicy La Rambla. Okolica nieco głośna, z licznymi knajpkami i mnóstwem ludzi przewijającym się nawet w późnowieczornych godzinach.
Zwiedzanie i wrażenia
Pierwszy dzień zwiedzania wiązał się z obszernym spacerem po Barcelonie. Zaczęłyśmy od przechadzki po średniowiecznej dzielnicy El Raval, pełnej wąskich uliczek, wysokich budynków chińskich sklepów i sprawiającej wrażenie nieco podejrzanej 😅 Po drodze minęłyśmy pierwszy budynek w charakterystycznym dla tego miasta modernistycznym stylu, czyli Pałac Güell. W okolicy zobaczyłyśmy też bardzo stary zabytek, jakim był romański klasztor Sant Pau de Camp. A do tego rzeźbę wielkiego, grubiutkiego kota El Gat de Botero, która na deptaku wśród palm mocno przyciągała uwagę.
Wróciłyśmy do ulicy La Rambla i mijając na jej końcu wysoki pomnik Kolumba, udałyśmy się prosto do portu. Miło było tam chwilkę posiedzieć, popatrzeć na wodę i nacieszyć się atmosferą 🙂 Chwila odpoczynku przydała się też dlatego, że chwilę później czekał nas jeszcze spacer na Wzgórze Montjuïc. Na trasie warte uwagi były parki, ładna roślinność no i przede wszystkim świetny widok na Barcelonę. Na szczycie zahaczyłyśmy jeszcze o zamek Castell de Montjuïc. Wracając mogłyśmy zobaczyć budynek Museu Nacional d’Art de Catalunya oraz znajdujący się przed nią przestronny plac z fontanną Font màgica. Kontynuowałyśmy drogę główną ulicą, mijając Plaça d’Espanya i Wieże Weneckie. Na koniec czekał nas jeszcze dłuższy spacer przez miasto, zakończony pyszną kolacją. Do jedzenia typowa hiszpańska paella i sangria z owocami do picia 😁
Ze względu na wycieczkę do Andory, do zwiedzania Barcelony wróciłyśmy po dniu przerwy. Przyszła wtedy pora na zobaczenie modernistycznych budynków zaprojektowanych przez Antoniego Gaudí. Najpierw kamienica Casa Batlló z bogato zdobioną kolorową fasadą, a następnie nieco prostszy, kolejny budynek mieszkalny, czyli Casa Milà. Oba o niezwykłych kształtach i mocno przyciągające uwagę. Odwiedziłyśmy jeszcze Parc de la Ciutadella, całkiem ładny park, gdzie mieścił się też Arc de Triomf.
Obowiązkowo musiałyśmy też odwiedzić plażę. Przeszłyśmy się kawałek wybrzeżem, w którego tle widać było wieżowiec Hotelu W w kształcie żagla. Na pływanie było za zimno, ale i tak przyjemnie było chwilę posiedzieć nad morzem w słońcu 🙂
Druga część dnia minęła na zwiedzaniu gotyckiej dzielnicy Barri Gòtic. Zauroczyła mnie Katedra św. Eulalii, w której wewnętrznym dziedzińcu znajdował się staw i kaczki 😁 Wieczorem spotkałyśmy się z kolegą ze studiów mieszkającym w Barcelonie, dzięki czemu mogłyśmy się więcej dowiedzieć o życiu i pracy w Hiszpanii. Osobiście to chyba nie dla mnie. Nie zabrakło też wyjścia do lokalnej knajpki i piwa w towarzystwie przekąsek tapas.
Ostatniego dnia w całości spędzonego w Barcelonie przyszła pora na perełki. Odwiedziłyśmy wtedy Sagrada Famílię oraz Park Güel, kolejne dzieła Antoniego Gaudí. Bilety polecam rezerwować wcześniej przez Internet. Cena nieco niższa, poza tym dzięki temu udało się uniknąć kolejek. La Sagrada Família to ogromna świątynia i zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Kunszt architekta można było podziwiać na zewnątrz, poprzez kształt budynku i zdobienia, ale mnie najbardziej spodobało się wnętrze i piękne rozprzestrzenianie się światła dzięki kolorowym witrażom.
Park Güel również był bardzo interesujący, niezwykły ogród, pełen ciekawych, kolorowych budowli. Kojarzył mi się trochę z lukrowymi domkami z piernika 😁 Te dwie ostatnie atrakcje zdecydowanie najbardziej spodobały mi się w całej Barcelonie. Zwłaszcza bazylika, mimo, że zazwyczaj budynki sakralne mnie raczej nudzą.
Na niedługo przed naszym wyjazdem głośno było o dążeniach Katalonii do niepodległości. Widać to było na ulicach poprzez przypinki noszone przez mieszkańców na ubraniach, wywieszone na balkonach flagi oraz protesty.
Do Barcelony mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest wypełniona atrakcjami i zabytkami, które warto zobaczyć. Z drugiej chyba nie przypadł mi do gustu klimat tego miasta. Tłumy, mnóstwo turystów, trzeba pilnować swoich rzeczy przed kradzieżą. Nie spodobało mi się też naciąganie odwiedzających w takich miejscach jak knajpy. Cóż, taki urok turystycznych miejsc, ale w Barcelonie szczególnie to widać. Marcowy termin wizyty był bardzo udany ze względu na przyjemną pogodę, jak również uniknięcie szczytu sezonu, kiedy ceny są bardzo wysokie. Ogólnie wycieczka bardzo udana, ale Barcelona nie wejdzie do czołówki moich ulubionych miast.