Belgrad
Belgrad
Kiczowate piosenki i okazały apartament w szarym, ale intrygującym mieście.
Okoliczności wyjazdu
Data podróży: 19-22 lutego 2016
Belgrad wybrałam sobie jako miasto na wyjazd bardziej wypoczynkowy, w ramach nagrody za to, że, moja praca magisterska była powoli na ukończeniu (tak wiem, kto normalny wybiera takie brzydkie miasto na relaks, no cóż, ja 😂). Leciałam z przesiadką w Warszawie LOT-em z mojego miasta (bilety w ramach Szalonej Środy), tak że podróż minęła mi bardzo komfortowo. Pamiętam, że jeszcze na lotnisku przywitał mnie ogromny bilbord z Lewandowskim, od razu człowiek jakoś tak swojsko się poczuł. I najlepsze: jako, że mój hotel oferował darmowy transport z lotniska, po odbiorze bagażu czekał też na mnie pan kierowca, z karteczką z moim imieniem i nazwiskiem! Zawsze chciałam uczestniczyć w takiej scenie jak z filmu 😁
Podróż do hotelu minęła mi bardzo miło, z radia leciała serbska muzyka, a pan opowiadałam mi co nieco o mijanych budynkach. Po dotarciu do hotelu byłam trochę zaskoczona — generalnie nie wyglądała ona zbyt zachęcająco (obdarte budynki itp.), a spośród nich wyrastał zupełnie nie pasujący, wyremontowany i elegancki hotel z apartamentami. Standard naprawdę fajny, obsługa przemiła, a co ciekawe nie tak dużo mnie to kosztowało.
Zwiedzanie i wrażenia
Szary, niezadbany, wielkie bloki i budynki w duchu socjalizmu. Z pewnością nie można powiedzieć, że Belgrad jest ładnym miastem, ale dla mnie był niezwykle intrygujący. Już przy wjeździe do miasta moją uwagę zwrócił charakterystyczny wieżowiec, Zachodnia Brama Belgradu. Ulice wydały mi się jakieś takie smutne, ale może to była po prostu kwestia pory roku.
W Belgradzie znajduje się też stare miasto, które jest bardziej atrakcyjne turystycznie. Ja wybrałam się w okolicę fortecy, znajdującej się na wzgórzu, z której jednej strony jest piękny widok na ujście rzeki Sawy do Dunaju, a z drugiej na to monumentalne miasto. W pobliżu warto też przejść się ulicą Kneza Mihaila. W Belgradzie znajduje się też kilka ciekawych cerkwi, na czele z cerkwią św. Sawy. Szczególnie zapamiętałam też zniszczony budynek Ministerstwa Obrony Narodowej, zbombardowany w 1999 przez NATO, który do tej pory jest pamiątką wojny.
Dużo czasu spędziłam po prostu w moim apartamencie, bezczelnie się leniąc. Korzystając z tego, że miałam dostęp do lokalnej telewizji muzycznej poznałam nieco serbskich hitów. Niektóre nawet zapamiętałam jak to czy to. A na pamiątkę z Serbii przywiozłam sobie dwie śliwowice 😉
Mimo, że Belgrad nie był oczywistym kierunkiem podróży, okazało się, że stał się jednym z najmilej wspominanych przeze mnie wyjazdów. Nie było to typowe, śliczne miasteczko z ładnymi widoczkami, był nieco trudny w odbiorze, ale dzięki temu naprawdę mnie zainteresował.