Rejkiawik
Rejkiawik
Zwieńczenie podróży po Islandii w miejscu, gdzie w końcu można było zobaczyć tłumy ludzi i cywilizację, ciągle jednak pozostając w tamtejszym, unikalnym klimacie.
Okoliczności wyjazdu
Data podróży: 14 czerwca 2019
Do Rejkiawiku przyjechaliśmy z Akureyri z zamiarem spędzenia tam kilku godzin przed wizytą w Blue Lagoon i powrotem na lotnisko. Droga minęła gładko, nie było też problemów ze znalezieniem miejsca na darmowym parkingu. Na miejscu woleliśmy poruszać się pieszo 🙂
Był to niestety nasz ostatni dzień w Islandii. Celem tej podróży zdecydowanie nie było spędzanie czasu w mieście, ale chociaż krótkiej wizyty w Rejkiawiku nie można było pominąć. Zwłaszcza, że to w końcu europejska stolica, którą jak wszystkie inne musiałam zobaczyć.
Zwiedzanie i wrażenia
Zaczęliśmy od zobaczenia Alþingishúsið (siedziby parlamentu) oraz katedry, po czym udaliśmy się nad Jezioro Tjörnin. Można tam było posiedzieć chwilkę w przyjemnej atmosferze, zobaczyć budynek ratusza w oddali no i mnóstwo ptaków. Zahaczyliśmy jeszcze o budynek najstarszej szkoły w Islandii, Menntaskólinn í Reykjavík, po czym ruszyliśmy w kierunku kościoła Hallgrímskirkja. To chyba najbardziej charakterystyczna budowla w Rejkiawiku, a jej kształt i wysokość robiły wrażenie.
Został nam jeszcze spacer po wybrzeżu, gdzie zobaczyliśmy Höfði, zabytkowy drewniany dom oraz Sun Voyager, stalową rzeźbę łodzi. Była ta okazja, żeby nacieszyć się bliskością wody i rzucić okiem na islandzką przyrodę gdzieś w oddali. Wracając trafiliśmy jeszcze pod Adalstraeti, drewniany, najstarszy dom w mieście.
W sumie atrakcje Rejkiawiku nie robiły jakiegoś niesamowitego wrażenia, natomiast były miłym pretekstem do spaceru po mieście. Tym, co mnie zauroczyło najbardziej były kolorowe domki w skandynawskim stylu i ogólnie niska, surowa zabudowa. Zdecydowanie miasto to ma swój urok. Nie jest na tyle duże, żeby przytłaczać wielkomiejskim klimatem, ale w porównaniu do reszty kraju była to spora odmiana. Warto było zrobić sobie tam przystanek i spędzić trochę czasu.