Kijów
Kijów
Wschodni klimat, nagły brak dachu nad głową w obcym miejscu i całkiem ładne miasto, czyli wizyta w stolicy Ukrainy.
Okoliczności wyjazdu
Data podróży: 22-23 września 2017
Organizacyjnie wyjazd do Kijowa był strasznie… dziki. Wszystko zaczęłam planować niedługo przed samym wyjazdem, a bilet lotniczy kupiłam tylko w jedną stronę (powrót pociągiem). W drodze na lotnisko bus miał stłuczkę, więc musiałam łapać jakikolwiek inny autobus i miałam szczęście, że w ogóle dojechałam na czas. W samym Kijowie nie było lepiej, do centrum dojeżdżałam przesiadając się z busa na metro i ciężko było mi się odnaleźć. Z angielskim tam nie najlepiej 😁Do tego stwierdziłam, że to ostatni raz, gdy jadę gdzieś bez znajomości cyrylicy. Największy szok spotkał mnie jednak w hostelu, o godzinie 18.05 powiedziano mi, że moja rezerwacja była ważna jedynie do 18! Odwiedziłam już tyle hosteli w wielu różnych krajach, ale pierwszy raz się spotkałam z czymś takim. Tak oto zostałam całkiem sama w obcym mieście, w którym powoli zapadał wieczór, bez dachu nad głową 😂Miałam ochotę usiąść i się rozpłakać, ale nie pozostało nic innego, niż szukać noclegów i pytać o miejsca, czego bariera językowa zdecydowanie nie ułatwiała.
Ostatecznie nocleg znalazłam, gdy młoda dziewczyna przebywająca w jakimś hostelu robiła za tłumaczkę. Po czym jego właścicielka kazała mi iść za sobą i poprowadziła jakimiś zaułkami i uliczkami. Tam jej znajoma w innym hostelu (oczywiście również nie mówiąca po angielsku) ogarnęła mi mały pokoik. Właściwie to klitkę bez okien wymiarów łóżka, ale w tamtym momencie była dla mnie i tak niczym luksusowy apartament 😂
Zwiedzanie i wrażenia
Jeszcze pierwszego dnia udało mi się nieco pospacerować po mieście, ulicami pełnymi monumentalnych, socrealistycznych budynków oraz zobaczyć m.in. Złotą Bramę, czy okolice rynku Besarabskiego. Kolejny dzień to było już poznawanie Kijowa od samego rana 🙂Zaczęłam od ważnego dla Ukrainy Placu Niepodległości, stamtąd udałam się w kierunku Domu z Chimerami. Po przejściu przez jeden z kijowskich parków zatrzymałam się na chwilę, żeby zobaczyć widoki nad rzeką Dniepr. A później na odrobinę dobrego ukraińskiego jedzonka ☺️
Następnie klimatyczną, uroczą uliczką, udałam się w kierunku barwnej Cerkwi Andrejewskiej, przy okazji uraczając się widokami na Kijów. Kolejnymi obiektami robiącymi wrażenie były bogato zdobiony Monaster o Złotych Kopułach oraz Sobór Sofijski.
Pozostały czas wypełniło mi obserwowanie życia i mieszkańców oraz spacery po parkach. Na koniec nie pozostało nic innego, jak udać się na dworzec w oczekiwaniu na nocny pociąg do Lwowa.
Z Kijowa mam mieszane wrażenia. Na pewno byłoby mi łatwiej, gdybym znała więcej języków niż angielski. Natomiast nie można odmówić miastu uroku. Znajdzie się tam odrobinę sowieckiego klimatu, ale też wiele przykuwających uwagę obiektów.